poniedziałek, 7 lipca 2014

Jakie mam podejście do diety i "diety"?

Cześć!

Przyszło lato, najchętniej to bym wylegiwała się w słońcu, z kapeluszem na głowie, wodą z grapefruitem i miętą (lub cytryną i miętą) w jednej dłoni i dobrą książką w drugiej. Wróć! To chyba nie dziś. Cały wieczór, żeby! Cały dzień walczyłam o przeżycie w upale. Kiedy temperatura przekracza 25 stopni, ja już nie jestem zdolna do życia. Kiedy do tego dochodzi brak wiatru i duchota - walczę o przeżycie.

Ale już mamy lato, a wcześniej była wiosna, a z wiosną wszyscy chcą być fit, kobiety rzucają się na "diety", siłownie, sporty, fitnessy. Jedzą tylko warzywka, nic smażonego, czekolada to zło! Ot, taka przypadłość wielu kobiet!

Co ja myślę na temat "diet" wszelkiego rodzaju? Czy mam jakąś radę dla osób(bo i mężczyźni tacy się zdarzają), które przechodzą na "dietę"?

Tak, jedną radę mam. Skończ z tym!



Teraz tak, po co Ci taka "dieta", która Cię ogranicza, w każdym stopniu? Zaczynasz od nie jedzenia smażonego, potem wyłączysz to i tamto, słodycze to zło, sól to zło, cukier=biała śmierć. Czy nie lepiej mieć dietę? Którą trzymasz całe swoje życie? :)

I teraz, terminem dieta, określam Twój codzienny jadłospis, to co jesz każdego dnia, gdy nie przechodzisz na tę swoją cudowną "dietę", która potrwa dwa-trzy miesiące.

Brawo, teraz już chyba wiesz, co mam na myśli mówiąc "dieta". Wszystkie okresowe, krótkotrwałe zmiany nawyków żywieniowych, które kończą się powrotem do starego stylu życia. (I bardzo często dodatkowymi kilogramami:P)

Przepraszam, czy nie lepiej zmienić nawyki żywieniowe raz, a dobrze? Raz na całe życie?

Nie mówię, że to co powiesz sobie jednego dnia, to ma trwać całe życie, bo nabierzesz doświadczenia, kulinarnego na przykład. Albo zaczniesz więcej ćwiczyć, więc zapotrzebowanie kaloryczne się zwiększy. Albo jednak stwierdzisz: "to mi nie służy". Albo... Albo... Albo... i tak w kółko.

Mam zwyczajnie na myśli to, że jak pewnego dnia siądziesz na kanapie i stwierdzisz, że masz do zrzucenia parę kilogramów czy też stwierdzisz: "o nie, tak dalej być nie może! Czas zrobić coś ze swoim życiem!". To nie wahaj się i zrób to! Ale nie leć od razu po milion książek dietetycznych. Nie wydawaj tylu pieniędzy. Myśl! Oczywiście, jeśli masz sporą nadwagę, czy też niedowagę, to jak najbardziej należy zasięgnąć porady lekarza. Szczególnie jeśli masz na to pieniądze. Ale przecież można spróbować najpierw samemu.

Nie ograniczaj się!

Widzisz piękne ciastko, Twoje ulubione. "Dieta" mówi Ci: "nie wolno! Będziesz grubasem". Natomiast dieta, mówi Ci: "Kup jedno, ale najpierw zastanów się, czy tego chcesz. Może jednak nie?" A jak zjesz, to naprawdę, nic Ci będzie. Jeśli ni rzucisz się na to wszystko i nie zjesz 20 zamiast jednego.

O i właśnie, jak się ograniczysz, to przecież w końcu nie wytrzymasz i rzucisz się na jedzenie, i zjesz pół lodówki. Po co? Halo, to właśnie Twoja "dieta".

I wtedy koniec albo masz wyrzuty sumienia...

Wybierając produkty czytaj składy, wybieraj to co dobre. Fakt, zmniejsz spożywanie soli i cukru białego. Możesz to zastąpić czymś innym. A potrawy z dużą ilością ziół są o wiele lepsze niż przesolone! 

Właśnie, zastępuj! 

Zastąp jasny chleb, chlebem ciemnym. Ale naprawdę nic Ci się nie stanie, jeśli zjesz jasny.

Tak przy okazji chleba... Polub gotowanie, lepiej zrobić samemu niż kupić gotowe. Wtedy wiesz co dokładnie jesz :)

A co o przestrzeganiu czasu między posiłkami?
Jeść regularnie, nie oznacza punktualnie. Pół godziny w tą czy w tamtą.... 

Pamiętaj, że jedzenie nie ma być Twoim wrogiem. To coś z czym powinnaś się polubić. Miej dietę, która trwa całe życie, a nie dopóki nie schudniesz tych pięciu kilo. Po prostu odżywiaj się zdrowo i myśl co jesz, ale pamiętaj, jak sobie na coś pozwolisz, co nie jest super zdrowe - nic się nie stanie :)

Takie mam podejście do diet i "diet". Jak to u mnie wygląda?

Po prostu się zdrowo odżywiam, mam słabość do czekolady i jak chcę to ją jem. Nie muszę przecież wystrzegać się jej jak (czego się wystrzegamy?). Prowadzę raczej aktywny tryb życia. Jem w miarę regularnie, ale nie co do minuty, czy godziny. Staram się nie robić zbyt dużych przerw pomiędzy posiłkami. Ale zawsze lepiej mieć coś do przegryzienia w torebce :) Wybieram dobre produkty, a wcale nie wydaje na to wszystko dużo pieniędzy,bo lubię gotować i wymyślać :)

Naprawdę, na diecie jesteśmy całe życie. A jak widzę wiosenny napływ kobiet z sałatkami, które porzucają je zaraz po lecie, to nie wiem czy się śmiać, czy płakać. (Tak btw, zimą też można zrobić dobre sałatki :>)

Co Wy na ten temat myślicie?

Pozdrawiam!


4 komentarze:

  1. Dieta to zdrowe nawyki a nie głodzenie sie :) podobnie mam slabosc do czekolafy i co zrobic :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jakoś nigdy nie stosowałam jakiejś szczególnej diety, po prostu staram się jeść z umiarem i w miarę wartościowe produkty, ale coś niezdrowego też się czasem trafi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. też uwielbiam czekoladę ;) i też jakoś nie mam jako takiej diety ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :) jeżeli podoba Ci się mój blog, zapraszam ponownie lub do obserwacji :) odwiedzam każdego, kto zostawi po sobie ślad:)
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania piszcie proszę na skrzynkę - carmeninstars@gmail.com