Na samym początku chciałabym powiedzieć o czymś bardzo ważnym :) Każdy blog powinien mieć swój charakter i wizerunek, prawda? Wtedy oko milej patrzy i zachwyca się nim. Lepiej się czyta :)
Od dawna planowałam zmianę wizerunku bloga. Jednak moje umiejętności graficzne, a raczej ich brak, zdecydowanie na to nie pozwoliły :) Ale blog zyskał nowy wygląd! Jest to zasługa przecudownej Bijum z bloga bubijum.blogspot.com
To ona słuchała moich wymagań i stworzyła coś, przynajmniej dla mnie, przepięknego! Dodatkowo pomogła uporać się z ustawieniami i powiedziała, jak to wszystko zgrać :) Dzięki Niej nauczyłam się też troszkę czegoś nowego i zobaczyłam, że html wcale nie jest taki kosmiczny :) Tyle w tym uroku i wdzięku :D Mi się podoba o wiele bardziej niż było. Prawda, że jest przecudny? Baaaardzo Ci dziękuję Kochana :*
A teraz przejdę już do bohaterki posta - glinki :) Udało mi się w końcu wykończyć wszystkie kupne maseczki glinkowe, kiedyś w ramach promocji dostałam kilka saszetek, dobra, kilkanaście saszetek.. Jedne były gorsze, drugie mniej, jednak nie o tym dzisiaj. :) Już dawno postanowiłam kupować czyste glinki, jednak najpierw musiałam wykończyć kupne. Nie lubię składowisk :) Kiedy w końcu mi się to udało, szczęśliwa poleciałam do sklepu z zamiarem kupna zielonej lub białej glinki. Liczyłam bardziej na zieloną, ale wszędzie, gdzie dotychczas bywałam zielonej nie mieli. Na szczęście tu była :) Po miłej rozmowie z Panią ostatecznie zdecydowałam się na zieloną glinkę i glinkę czarną. O tej drugiej opowiem kiedy indziej :)
Glinka zielona polecana jest szczególnie dla cer trądzikowych i tłustych. W stanie suchym jest szarozielonym, drobnym proszkiem, a po połączeniu z wodą staje się zielona. Moja jest bardzo ciemnozielona :) Powszechnie wiadome jest, że zielona glinka pochodzi ze skał krzemionkowo aluminiowych i zawiera około 20 różnych soli mineralnych. Zielona glinka wykazuje również działanie pochłaniające wodę i zanieczyszczenia, dzięki czemu bardzo dobrze oczyszcza i wspomaga gojenie się powstałych wcześniej ran.
To zdjęcie oddaje właściwy kolor glinki suchej, na drugim kolory są nieco przekłamane - wina aparatu i moich marnych umiejętności :P
Moja glinka, jak już wspominałam, po zmieszaniu z wodą ma bardzo ciemnozielony kolor. Przygotowując maseczkę na twarz mieszam jedną łyżeczkę sproszkowanej glinki z jedna łyżeczką wody mineralnej. Bardzo ważne jest również to, że glinek nie rozrabiamy przy użyciu metalowych przyrządów, ponieważ może zajść niechciana reakcja chemiczna. Pamiętajmy więc, by używać plastikowych pojemniczków i mieszadeł. (używam plastikowej szpatułki) Po zmieszaniu otrzymujemy w miarę gęstą pastę i wtedy nakładamy na oczyszczoną wcześniej twarz. Warto również wcześniej zrobić peeling, sama zauważyłam, że wtedy glinka lepiej działa :) Nakładać możemy palcami lub pędzlem. W przypadku pędzla i cer trądzikowych trzeba pamiętać o bardzo dokładnym czyszczeniu pędzla, aby pozbyć się bakterii! Ja nakładam na skórę palcami lub plastikową szpatułką, którą również mieszam glinkę. Glinkę pozostawiamy na skórze około 15 minut, nie dopuszczając do wyschnięcia. Zwilżamy np. wodą. U mnie jest to buteleczka z atomizerem. Po tym czasie glinkę zmywamy chłodną wodą. Ja następnie używam jedynie toniku.
Co jeżeli nie masz atomizera? Możesz wejść z glinką pod prysznic, gorąca para wodna utrzyma odpowiednią wilgoć. Można też aplikować wodę kropelkami - ale z tym dużo paprania się.
Używam glinki dwa razy w tygodniu - w każdą niedzielę, żeby w poniedziałek wyglądać jak bóstwo :D Wtedy też dokładniej oczyszczam twarz, myję mydłem Aleppo i zostawiam je, mocno spienione na parę minut, następnie spłukuję i wykonuję maseczkę z głęboko oczyszczającej pasty firmy Ziaja(uwielbiam). Potem oczywiście robię peeling i nakładam glinkę :)
W środku tygodnia, wtedy kiedy czuję potrzebę po oczyszczeniu buzi nakładam glinkę. Zmieniłam nieco pielęgnację i moja skóra nie potrzebuje już częstego złuszczania - wystarcza jej raz w tygodniu :)
Polecam wszystkim naturalne glinki! Lubicie? Używacie?
Też bardzo lubię glinkę zieloną. Super działa na mojej mieszanej i kapryśnej twarzy. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! Cieszę się, że mogłam pomóc :)
To ja dziękuję :)))
UsuńNaturalne glinki są świetne! Zieloną lubię, chociaż moja buzia wygląda po niej na zmęczoną
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Ciekawe dlaczego
UsuńDziałanie naturalnych glinek jest świetne, ale przyznam, że czasami mam lekką niechęć do babrania się i robienia mieszanek ;) W takich chwilach świetnie się sprawdzają gotowe maski.
OdpowiedzUsuńAle są napakowane innymi substancjami :( a zrobienie mieszanki to kilka chwil :)
Usuńglinkę zieloną kocham:)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię białą :)
OdpowiedzUsuńNa pewno naturalne glinki o niebo lepsze od sklepowych saszetek.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam ja i moja cera :)
Usuńja mam jakąś glinkę, ale tak nie chce mi się jej rozrabiać, że sięgam po gotowe maseczki :D
OdpowiedzUsuńRozrob bo przeterminuje a szkoda :(
Usuńnie używałam nigdy wcześniej glinki :) a gdzie można kupić i jakie ceny :) ?
OdpowiedzUsuńZa 50g okolo 5-6 zl :) swoją kupiłam w sklepie z naturalnymi kosmetykami, można dostać także w mydlarniach. Albo przez internet :))
Usuń50g to tyle co na zdjeciu :) można kupić też 100g bądź odwazyc ile się chce :D naprawdę się opłaca :)
Usuńmoja buzia bardzo lubi glinki:) a zmiany na blogu piękne:)
OdpowiedzUsuńdziękuje :)
UsuńNie wiem jak blog wyglądał wcześniej, ale teraz wygląd naprawdę fajny :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie zwykły szablon bloggera, przez jakiś czas tylko inny nagłówek, lecz mało ambitny :P Bardzo dziękuję za miłe słowa :))
Usuń