Nigdy nic specjalnego w weekendy nie robię, bo zwyczajnie nie mam na to czasu. Ale trochę na włosy przeznaczyć również muszę, bez tego nie byłabym sobą!
W czwartek na noc nałożyłam na włosy olej lniany, właściwie miałam go zmyć wieczorem, ale cóż, padłam i spałam do rana.
Także w piątek z samego rana szybko zmyłam olej z włosów, użyłam do tego szamponu Babydream, następnie nałożyłam niebieską Isanę i po 10 minutach spłukałam chłodnym strumieniem wody. Włosy wycisnęłam z nadmiaru wody dłońmi i nałożyłam Odżywkę b/s Naturia z lnem i rumiankiem. Potem zawinęłam w ręcznik i po śniadanku rozczesałam grzebieniem pozwalając wyschnąć naturalnie. Wgniotłam jeszcze trochę żelu lnianego. I zabezpieczyłam końcówki serum jedwabnym GP.
W sobotę rano umyłam szybko włosy szamponem GP Rumianek Lekarski i zrobiłam to samo co wcześniej. Po południu naolejowałam włosy, po raz pierwszy, oliwą z oliwek (ale o tym osobny post) i po dwóch godzinach umyłam. Włosy spryskałam ochronnym przed wysoką temperaturą i wysuszyłam chłodnym powietrzem na szczotce.
Moje i tak już delikatne loczki ostatnio co raz słabiej się kręcą, a kiedyś były takie piękne! Włosy wyszły lekko falowane i uniesione u nasady, pełne objętości, ale nie spuszone. :)
Wieczorem znowu nałożyłam na nie olej, tym razem arganowy+oliwka Babydream, zawinęłam w koczka ślimaczka i poszłam spać.
Rano włosy umyłam Babydreamem i z racji tego, że nie miałam już co robić z żelem z siemienia lnianego, rozwodniłam nieco glutka i zlałam włosy. Po około 15minutach spłukałam i rozczesane włosy bez odżywki zostawiłam, żeby wyschły naturalnie.
Co zobaczyłam po wyschnięciu?
Na początku, jak włosy były lekko wilgotne efekt wow, takie gładkie, miękkie, końcówki jakby dopiero były ścięte. Byłam zadowolona. Pół godziny później coś dziwnego się z nimi stało, zwisały sobie tak brzydko, co z tego, że lekkie, jak wyglądały jakbym po prostu nie rozczesała prostych włosów. Końcówki były powyginane we wszystkie strony i wyglądały na strasznie spuszone. Szybko zwilżyłam końce wodą i nałożyłam serum do zabezpieczania. Zawinęłam włosy w koczka ślimaczka i pochodziłam tak z 15 minut. Po rozwinięciu było i jest o wiele lepiej :) Włosy są naprawdę w fajnej kondycji :) Tylko martwi mnie ten skręt.
Wieczorem zrobiłam peeling cukrowy skóry głowy, który podpatrzyłam o tu. U mnie był to Babydream+cukier i włosy naprawdę wyglądają bardziej świeżo. Uważam, że peeling skóry głowy to zabieg bardzo przydatny i polecam go wszystkim. Wystarczy zmieszać cukier z szamponem i wmasować w skalp do rozpuszczenia cukru :) Na to poszła niebieska Isana i koczek ślimaczek. A potem poszłam spać :)
A jak to wyglądało u Was? :)
U mnie skończyły by się te zabiegi mega obciążeniem, ale ja mam proste włosy, więc całkiem inaczej wygląda pielęgnacja u mnie :)
OdpowiedzUsuńMoim włosom to na szczęście odpowiada :)
UsuńNo mnie się wydaje, że z pielęgnacją też nie można przesadzać, a Ty im zafundowałaś trzy dni szaleństwa.
OdpowiedzUsuńSzaleństwo? A co w tym szalonego? Jeśli chodzi o stan moich włosów, to nie zrobiłam im krzywdy :) przeciwnie były bardzo ładne :)
UsuńHmm, ja naolejowałam włosy w piątek wieczorem oliwą z oliwek, którą moje wosy kochają. W sobotę rano umyłam, nałożyłam maskę i po godzinie spłukałam zimną wodą. Końcówki zabezpieczyłam olejem argonowym i tyle z moja pielęgnacją :)
OdpowiedzUsuńhttp://lia-and-lia.blogspot.com/
O proste włosy dba się jednak o wiele łatwiej.
OdpowiedzUsuńProszę o zdjęcia! ;)