środa, 25 lutego 2015

(2) Zadbane Stopy i Dłonie - kremy do rąk i paznokci Oliwka i Argan

Cześć :)

Mniej więcej miesiąc temu przedstawiłam dwa kremy z tej samej serii. Roża i Aloes. Zapraszam do przeczytania, jeden z nich stał się moim hitem na lato :) Dzisiaj przedstawię dwa inne. Green Pharmacy wypuściło serię 7 kremów, w tym właśnie Oliwkę i Argan


Argan
Oliwka
Jaskółcze Ziele
 Rumianek
 kliknięcie w nazwę przekieruje Cię do innych recenzji



Green Pharmacy Herbal Cosmetics odżywczy i ochronny krem do rąk i paznokci Oliwka
Krem do rąk i paznokci OLIWKOWY odżywczy, ochronny do codziennej pielęgnacji i profesjonalnego masażu. Krem oliwkowy odżywia skórę, przywraca jej gładkość i miękkość, chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Owoce drzewa oliwkowego zawierają około stu składników aktywnych (w tym witaminy А, Е i С, spowalniające proces starzenia skóry). Olejek oliwkowy wyjątkowo korzystnie wpływa na stan naskórka, a w połączeniu z kompleksem multiwitaminowym to działanie ulega zwielokrotnieniu. Olejek -umożliwiając penetrację składników aktywnych głęboko w skórę - wspaniale ją odżywia. Silikon powodując efekt «niewidzialnych rękawiczek», zmiękcza skórę i chroni przed czynnikami zewnętrznymi, zatrzymuje wilgoć w skórze. Keratyna wzmacnia strukturę płytki paznokciowej, zmiękcza skórki. Ten zestaw składników gwarantuje wspaniałe efekty w regeneracji elastyczności skóry rąk, jej ochrony i zachowania młodego wyglądu. Krem działa szybko i skutecznie: wspaniale wchłania się  i przyswaja, przenikając głęboko w skórę.


 Aqua Paraffinum Liquidum(parafina, tworzy film), Monoglycerides, Stearic Acid(kwas stearynowy, natłuszcza), Glycerin(gliceryna, nawilża), Cetearyl Alcohol(emulgator),  Cera Alba(wosk pszczeli, zmiękcza), Lanolin(lanolina), Dimethicone(silikon), Olea Europaea Fruit Oil, Propylene Glycol(humektant, zatrzymuje wilgoć), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil(uwodorniony olej rycynowy), Alcohol(alkohol, rozpuszczalik), Hamamelis Virginiana Distillate(roztwór wodny zawierający naturalne olejki eteryczne otrzymany w wyniku destylacji gałązek, kory i liści oczaru wirginijskiego, koi i odżywia skórę), Panthenol(substancja nawilżająca), Butylene Glycol(rozpuszczalnik), Arnica Montana Flower Water(Woda z kwiatów arniki górskiej), Niacinamide(wygładza), Thiamine HCI, Tocopheryl Acetate(pochodna witaminy E), Retinyl Acetate(odżywia skórę), Biotin(odżywia skórę), Hydrolyzed Keratin(keratyna hydrolizowana, tworzy na skórze warstwę proteinową, która chroni skórę i zmiękcza ją ), Allantoin(mocznik, koi i nawilża skórę), Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer(tworzy błonę na skórze, zmiękcza ją), Sodium Hydroxide(wodorotlenek sodu, reguluje pH), Parfum, Phenoxyethanol(konserwant), Methylparaben(konserwant), Ethylparaben(konserwant), Propylparaben(konserwant), Butylparaben(konserwant), Limonene, Linalool, Benzyl Sililate, Buthylphenyl Methylpropional, Benzyl Benzoate(rozpuszczalnik), Citronellol(zapach), Hexyl Cinnamal


Wyrobiłam sobie o nim opinię po pierwszym użyciu i do końca tubki zdania nie zmieniłam. Producent obiecuje nam, że krem nie zawiera sztucznych barwników. Substancje nawilżające i olej w miarę wysoko w składzie. Mogłoby być lepiej. I mamy tu też 5 konserwantów! A dodatkowo parafinę na pierwszym miejscu - trudno, żeby nie było filmu ochronnego) Krem kupiłam w promocji za 3złote. Regularnie kosztuje 5zł. Jest to bardzo szybko wchłaniający się krem, który pozostawia na skórze film. Nie przepadam za tym, jednak za delikatny i bardzo przyjemny zapach oraz szybkie wchłanianie jestem w stanie mu wybaczyć. Na lato będzie zdecydowanie za ciężki dla mnie - tu góruje Róża. Na srogą, mroźną zimę jest za lekki na pewno, lecz przy tej pogodzie i lekkim chłodzie, który czasem przypomina nam o tym, że mamy zimę, ten krem bardzo fajnie się spisuje. Używałam go cały i czas i mam szczęście, że tubka jest mięciutka. Wykończyłam doszczętnie! Nie wiem czy wiecie, ale kremy zużywam w zaskakująco szybkim tempie. Krem fajnie nawilżał i wygładzał. Pożegnałam się z suchymi i czerwonymi rączkami (rękawiczki noszę tylko w czasie mrozu) podczas używania. :) Ogólnie jestem na tak! 


Green Pharmacy Herbal Cosmetics odżywczy i ochronny krem do rąk i paznokci Argan

Odżywia, chroni, wygładza, przywraca gładkość i miękkość. Dobrze się wchłania, działa szybko i skutecznie. Zatrzymuje młodość skóry. Olej arganowy, znany jako „płynne złoto Maroka”, uznany od pokoleń, wyjątkowo bogaty naturalny składnik pielęgnujący, odżywia i regeneruje. Roślinny kompleks multiwitaminowy wzmacnia to działanie. Alantoina przyspiesza gojenie ubytków i uszkodzeń naskórka, działa przeciwzapalnie, koi, nawilża i wygładza. Keratyna i witaminy z grupy B wzmacniają płytkę paznokciową, chronią ją przed łamliwością i rozwarstwianiem. Gliceryna nawilża i uelastycznia skórę.
 

Aqua, Paraffinum Liquidum(parafina), Glycerides, Stearic Acid(kwas stearynowy, natłuszcza skórę), Glycerin(gliceryna, nawilża), Argania Spinosa, Kernel Oil(olej arganowy), Cetearyl Alcohol(emulgator), Cera Alba(wosk pszczeli), Lanolin(lanolina), Dimethicone(silikon), Hippophae Rhamnoides Oil(olej otrzymywany z rokitnika zwyczajnego), Chelidonium Majus Extract(wyciąg z liści i naziemnych części glistnika jaskółcze ziele), Plantago Major Leaf Extract(wyciąg z liści babki zwyczajnej), Hydrolyzed Keratin(keratyna hydrolizowana, tworzy na skórze proteinowy, ochronny film), Allantoin(mocznik, koi i nawilża skórę), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil(uwodorniony olej rycynowy), Alcohol(rozpuszcalnik), Hamamelis Virginiana Distillate(roztwór wodny zawierający naturalne olejki eteryczne otrzymany w wyniku destylacji gałązek, kory i liści oczaru wirginijskiego, koi i odżywia skórę), Panthenol(nawilża), Butylene Glycol(rozpuszczalnik), Arnica Montana Flower Water(Woda z kwiatów arniki górskiej), Niacinamide(wygładza), Thiamine HCI, Tocopheryl Acetate(pohodna witaminy E), Propylene Glycol(humektant tworzy film na skórze i zapobiega wysychaniu), Retinyl Palmitate(odżywia), Retinyl Acetate(odżywia), Biotin(biotyna), Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer(tworzy błonę na skórze, zmiękcza ją), Sodium Hydroxide, Parfum, Phenoxyethanol(konserwant), Caprylyl, Glycol, Benzyl Salicytate, Linalool(zapach), Coumarin, Limonene(zapach).

Tego kremu byłam bardzo ciekawa. Czy płynne złoto Maroka wysoko w składzie (szkoda, że nie przed parafiną :<) sprawdzi się? Skład pozytywnie mnie zaskoczył, myślałam, że znowu będzie dużo konserwantów, a tu proszę - oleje, wyciągi :) Krem jest rzadki, konsystencją przypomina mi Różę. Jego kolor jest delikatnie żółty, zębowy(?), a zapach bardzo delikatny, lekko pachnie olejem arganowym, ale jest to przyjemny, delikatny zapach :) Zapach ten utrzymuje się na skórze przez jakiś czas. Krem nie pozostawia tępego filmu - szybko się wchłania i zostawia jedynie delikatną powłoczkę, która w niczym nie przeszkadza. Po kilku użyciach czuć, że skóra jest odżywiona i niewysuszona. Krem jak każdy z tej serii wyposażony jest w tubkę z zabezpieczeniem i przyjemne dla oka opakowanie. Również kupiłam na promocji za 3zł, normalnie kosztuje 5zł :) Nie jest za ciężki ani za lekki - taki w sam raz na każdą porę roku :)

W dzisiejszej bitwie wygrał zdecydowanie Argan. Jego zapach i działanie mnie urzekły. Jednak Oliwkę stosuję na dworze, uważam, że bardziej chroni niż Argan. Oba kremy były bardzo fajne i na żadnym z nich się nie zawiodłam. Polecam, a za miesiąc zapraszam na kolejna recenzję dwóch pozostałych :) Może w międzyczasie uda mi się znaleźć żurawinę? :D Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?

Znacie te dwa kremiki? Co o nich myślicie? :)

sobota, 21 lutego 2015

Walka z wypadaniem - suplement Skrzyp Polny Swanson

Witam serdecznie :)

Jak wiecie walczę z wypadaniem włosów. Są to dość duże ilości. Średnio licząc, podczas mycia wychodzi około 50 włosów, podczas rozczesywania 150 włosów. Liczyłam przez tydzień i za każdym razem wyniki wychodziły podobne. Płakać mi się chciało. W ciągu dnia włosy wychodzą garściami - przy zwykłym przeczesaniu ręką wyciągam po kilka włosów, a zimowy płaszcz skubię kilka razy dziennie. Tak właśnie jest, kiedy z włosami nie robię nic. 
W zeszłym roku udało mi się wypadanie lekko zahamować, na moje szczęście, bo inaczej byłabym już łysa. I nie żartuję. Jednak problem powoli powraca. 
Postanowiłam poświęcić na wypadanie włosów osobny cykl postów. Będzie to pomocne dla mnie w przyszłości do zweryfikowania tego, co już spróbowałam i zapisania efektów. I być może przyda się również Wam, jeżeli ktoś zmaga się z tym bardzo smutnym problemem.

Na pierwszy ogień pójdzie pierwszy suplement na bazie skrzypu polnego, z którego jestem zadowolona. Przedstawiam Państwu Skrzyp Polny produkowany przez firmę Swanson Premium Brand




Produkt dostajemy w plastikowym, ciemnozielonym słoiczku. W środku mamy dużo, bo aż 90 kapsułek produktu o zawartości, w jednej kapsułce, Skrzyp polny (z części nadziemnych) 500mg, 1% krzemionki.
Koszt nieduży, około 30zł :)

Skład:  

Skrzyp polny, żelatyna (otoczka kapsułki), mikrokrystaliczna celuloza (substancja wypełniająca), stearynian magnezu i/lub krzemionka (substancje przeciw-zbrylające)

Sposób użycia: Jedna kapsułka dziennie z jedzeniem. Nie przekraczać zalecanej porcji do spożycia w ciągu dnia. Produkt nie może być stosowany jako substytut prawidłowego zróżnicowanej diety.

Wiecie... Wypróbowałam wiele preparatów na bazie skrzypu i nie widziałam większych efektów. Często w takich suplementach jest mało samego skrzypu. Tym razem zamiast bazować na czyiś opiniach, poszukałam sama. Zależało mi na dużej zawartości składnika głównego, jakim miał być skrzyp. Chciałam również, żeby preparat miał jeden składnik aktywny. Padło na firmę Swanson.

Opakowanie starcza na 3 miesiące codziennego stosowania. Jestem już po dwumiesięcznej kuracji i śmiało mogę powiedzieć, że jestem zadowolona :) Paznokcie i włosy wzmocniły się. Myślę również, że skrzyp wpłynął trochę na moją cerę.
Obecnie, podczas kuracji wypadanie zmniejszyło się. Przed kuracją dziennie wypadało mi około 200 włosów (podczas samego mycia!!) Natomiast w trakcie około 50 do 100 (mycie, rozczesywanie, spłukiwanie masek)

W okresie świątecznym zrobiłam dwutygodniową i nie zauważyłam wzmożonego wypadania w tym czasie.
Produkt trzyma w ryzach moje włosy i broni mnie przed peruką :D

Czy znacie jakieś preparaty godne polecenia?

środa, 18 lutego 2015

(2) Lakierowa środa - Zimą też może być wrzesień, czyli subtelny wrzos :)

Witam serdecznie :)

Mimo że jest tuż po Walentynkach dzisiaj nie pokażę miłosnego zdobienia. Nie przepadam za tym "świętem". Głównie przez celebrowanie go na siłę. Miło, że możemy spędzić ten szczególny dzień z naszą Drugą Połówką, ale naprawdę mi nie w smak kiedy ludzie pokazują publicznie swoje uczucia. Od tego są domy! Przecież można iść na spacer, do kawiarni, teatru czy restauracji, a nie obściskiwać się na ulicy. Koniec moich żalów i przechodzimy do tematu. Dzisiaj zaprezentuję prześliczny wrzosowy lakier Golden Rose Rich Color 103. Skradł on moje serce. Idealnie nadaje się pod delikatne zdobienia i współgra z nimi.




Kolor jest taki delikatny i subtelny. Na paznokciach wygląda cudnie - mój ulubiony :) Konsystencja jest mocno kremowa i w zasadzie dzięki temu przyjemnie maluje się pazurki. Lakier jest dobre kryje - zawsze kładę dwie warstwy, lecz przy tym robię wyjątek. Na zdjęciach jest jedna warstwa :) Sami powiedzcie, czyż nie wystarczy? Przy tej jednej warstwie lakier schnie momentalnie, jednak kiedy czasem nałożę dwie, to trzeba troszkę poczekać. Trafił mi się również dobry pędzelek - bardzo często egzemplarze lakierów z szerokimi pędzelkami mają powykrzywiane włosie. Wolę cieniutkie pędzelki, lecz przyznam, że tu ten gruby ułatwia aplikację :) Jeżeli chodzi o trwałość - to jest to jeden z najbardziej wytrzymałych lakierów. Zazwyczaj zmywam go ze względu na to, że mi się znudził :P



Postanowiłam również jeszcze raz podjeść do kwestii zdobień.Wiadomo początki są trudne, ale myślę, że za jakiś czas będzie lepiej :) Wykonałam delikatne wzorki przy pomocy białej farbki akrylowej i pędzelka :) Zarówno kokardki jak i kropeczki :)




Chętnie przyjmę rady lub pomysły jak ulepszyć zdobienia :) Szczerze - mi się podoba, nie jest super równo, ale chodzi mi raczej o całokształt. Wszystko ze sobą współgra. Co myślicie? Z czym się Wam kojarzy? Bo teraz, jak patrzę na zdjęcia, to ze ślubem :D

piątek, 13 lutego 2015

Jak doprowadziłam moją cerę do porządku, aktualizacja pielęgnacji do końca stycznia

 Witam serdecznie :)

Pisałam post dość długo, ciągle coś usuwając i dopisując. Kiedy skończyłam, wyszedł taki tasiemiec, że sama bym go nie przeczytała :D Post miał dotyczyć mojej walki z trądzikiem, pielęgnacji i kosmetyków. Pomyślałam, że podzielę wszystko i spróbuję opisać dokładniej. 
Na sam początek napisałam parę słów o tym, jak wyglądała moja pielęgnacja do końca stycznia tego roku (oczywiści od momentu mojej przykrej przygody)
Z pół roku temu pisałam Wam jak wygląda moje codzienne oczyszczanie twarzy. Bardzo długo stosowałam taką pielęgnacje, jednak natknęłam się na pewien krem, który zapchał mi pory. I to dość porządnie. Zakończyłam przygodę z tym kremem, z czołem wysadzonym niespodziankami. Problem był bardzo duży. Pryszcz na pryszczu. Walczyłam z nimi przez bite 3 miesiące, wtedy też musiałam zmienić moją pielęgnację. Postawiłam na całkowity minimalizm, a jednym z produktów, które najbardziej mi pomogły w walce z wysypem był Acnederm :)

Jak wyglądała moja walka i pielęgnacja ?

Przede wszystkim oczyszczałam buzię. Pierwsze co robiłam, to myłam ręce mydłem siarkowym - skoro jest antybakteryjne, to nie zaszkodzi umyć rączki przed zabawą z buzią. Do demakijażu używałam oliwki Babydream. Nasączałam lekko, ale naprawdę lekko zwilżony wacik kosmetyczny oliwką i zmywałam tym makijaż. Potem spłukiwałam wszystko letnią wodą i jeszcze raz, tym razem już rękoma myłam buzię roztworem oliwki i wody. Kolejną czynnością było dokładne oczyszczenie buzi przy pomocy mydła siarkowego. Te czynności robiłam codziennie, używałam naprzemiennie również innych kosmetyków.

  • Jednego dnia, na czystą skórę nakładałam właśnie Acnederm (czoło i nos), zwilżone wodą policzki przecierałam tonikiem Ziaja i wszystko zostawiałam do wchłonięcia.
  • Dnia następnego po oczyszczeniu całą, zwilżoną wodą, buzię spryskiwałam tonikiem i pozostawiałam do wyschnięcia. Po tym używałam pasty cynkowej na całą twarz lub żelu punktowego również firmy Ziaja.

I tak na zmianę codziennie.

Ze względu na krostkową formę mojego problemu, nie mogłam robić peelingów mechanicznych zbyt często. Korzystałam z okazji i kiedy tylko pozbyłam się ropnej zmiany używałam albo Pasty Ziaja, albo peelingu Yves Rocher. 

  • Pasta to mocny zdzierak. Kładłam ją na całą buzię i zostawiałam do wyschnięcia. Potem zmywałam peelingując buzię z wyłączeniem czoła - żeby nie zrobić sobie większej krzywdy. 

  • Natomiast peeling Yves Rocher to bardzo delikatny produkt, więc kiedy mogłam, używałam go do mycia całej twarzy z rana. Wtedy pozbywałam się suchych skórek i martwego naskórka z całej twarzy, a cera była rozpromieniona :)

O peelingu napiszę Wam parę słów więcej w innym poście. To naprawdę bardzo fajny, delikatny produkt :)

Raz w tygodniu robiłam również ulubione maseczki glinkowe. Kiedy zużyję wszystkie gotowe (mam ich cały arsenał) mam zamiar kupić czystą glinkę zieloną lub białą.

Którą bardziej polecicie?
A co rano? Nauczyłam się patrzeć, czego potrzebuje moja twarz. Jeśli mocnego oczyszczenia - w obieg szło mydło siarkowe. Jeżeli lekkiego, woda z tonikiem. No i ewentualnie peeling, ale to już raczej w późniejszej fazie "leczenia"  :)

Oprócz tego wspierałam się wewnętrznie suplementem diety CYNKOSEL MAX




Producent zaleca przyjmowanie jednej tabletki dwa razy dziennie podczas posiłku. Ja jadłam dwie tabletki rano przy śniadaniu, jeżeli tego nie zrobiłam wtedy, zwyczajnie później już zapominałam. Opakowanie zawiera sto tabletek. Czyli starcza na 50 dni stosowania. W moim przypadku było to około dwóch miesięcy. Wiadomo, święta lub wyjazdy i suplementów nie brałam. Suplementu nie biorę od dwóch tygodni i nie zauważyłam powrotu problemu w większym stopniu. Od marca mam zamiar przyjmować suplement ponownie, jednak po jednej tabletce dziennie. Zapobiegawczo :)
 
Zawartość składników odżywczych w dziennej porcji:

Cynk 14mg (140% ZDS)
witamina A 536µg (67% ZDS)
Selen 40µg (72% ZDS)

ZDS - zalecane dzienne spożycie

Skład : octan cynku, beta-karoten (witamina A), drożdże wzbogacone w selen, Substancje Pomocnicze: sorbitol, glukoza, skrobia ziemniaczana, stearynian magnezu. 

Tabletki są łatwe do połknięcia, lecz ich zapach i smak trochę już mi nie podchodził. Dlatego zawsze jadłam je z czymś :)

Cena to około 30zł w aptekach :)

I naprawdę, przez cały ten czas robiłam tylko to, zero eksperymentów - bałam się pogorszenia sytuacji. Wiedziałam, że jeżeli nie uda mi się samej zwalczyć problemu będę musiała zwrócić się o pomoc lekarza. Zmiany pojawiały się w zaskakującym tempie i były bardzo zaognione. Szczerze - pierwsze efekty zobaczyłam dopiero po dwóch miesiącach! Dopiero wtedy wszystko zaczęło powoli schodzić. Dwa miesiące męczarni. Dalej uważam na buzię, przez te trzy miesiące nauczyłam się nie dotykać twarzy w ciągu dnia i nie wyciskać wszystkiego co mam na twarzy. Wyciskałam jednie treści ropne, wtedy, kiedy była już konieczność. Na początku żyłam w kręcącym się kole - wyciskałam, bo było brzydkie. Szybciej się goiło, to fakt, ale było jeszcze brzydsze i więcej. Blizny były - czy wyciskałam, czy nie. Bardzo się cieszę, że udało mi się pozbyć tego okropnego nawyku. 

Acnederm kupiłam z myślą o przebarwieniach, a pomógł mi w walce z trądzikiem. Właśnie kończę moje opakowanie i napiszę o nim więcej kiedy kupię nowy. Chciałabym go jeszcze przetestować na blizny :) Acnederm wyciągał mi całą treść ropną z porów i wtedy miałam mieszane uczucia. Zostawić czy wycisnąć? Zazwyczaj jednak, kiedy krostka już była zakończona białą kuleczką, wyciskałam ją. Po czym przemywałam rankę wodą utlenioną, następnie spirytusem i kładłam punktowo pastę cynkową. Wysuszacza punktowego używałam głównie z rana, po umyciu buzi na 20 minut nakładałam preparat, a następnie zmywałam wodą.

Buzia po użyciu Acnedermu była bardzo sucha, a może raczej odwodniona, nie wiem co by było, gdybym nie stosowała oliwki do zmywania makijażu. Jednak skoro skóra potrzebowała nawilżenia, musiałam znaleźć odpowiedni produkt. Padło na Organiczny Krem Babuszki Agafii, który stał się moim hitem i od stycznia pomaga mi w walce z cerą :)

Teraz pozostałam głównie z bliznami potrądzikowymi i będę szukać odpowiedniej pielęgnacji, by się ich pozbyć. Teraz, kiedy problem nie jest już zaogniony mogę trochę poeksperymentować z olejami do twarzy. I właśnie to jest mój plan, może uda mi się zwalczyć blizny naturalnie :) Jeżeli macie jakieś pytania, śmiało piszcie w komentarzach lub na skrzynkę :)

środa, 11 lutego 2015

Jak zmywać brokaty i piaski?

Witam :)

Przeglądając blogi i czytając komentarze zauważam, że wiele z Was ma problem ze zmyciem lakierów piaskowych lub głównie brokatowych topów. Przedstawię Wam mój sposób, dzięki któremu nie mam problemu ze zmyciem takich lakierów. Właściwie zawsze zmywam tak paznokcie, jednak przy brokatach pozostawiam waciki troszkę dłużej. Dzięki tej metodzie nie mam też problemu z rozmywaniem się lakierów i brudzeniem palców. Wszystko schodzi szybko i perfekcyjnie :)


Potrzebujemy wacików, które rozdwajamy na dwie części, a następnie rwiemy lub tniemy. Ja zazwyczaj mam przygotowanych, pociętych już w pudełeczku. Lecz czasem "idę na żywioł" i rwę przy zmywaniu.




Następnie każdy wacik nasączamy zmywaczem i przykładamy kolejno na każdy paznokieć dociskając.

Zawsze robię to po kolei. Nasączam, przykładam i przyciskam i potem kolejny paznokieć. Kiedy skończę dwie ręce, to z tej pierwszej mogę już ściągać waciki. Przyciskając i ściągając wszystko w stronę wolnego brzegu paznokcia. Otrzymujemy czysty paznokieć, który nie wymaga już więcej zmywania.
W przypadku lakierów, które swoją fakturą sprawiają problemy przy zmywaniu, zostawiam wszystko na paznokciu trochę dłużej i ewentualnie potem przecieram wszystko jeszcze jednym wacikiem. :)

A jak radzicie sobie z takim problemem? Macie swoje sposoby, czy może skorzystacie z mojego ? ;)

sobota, 7 lutego 2015

Metoda Inwersji czyli jak wywalczyłam 1.5cm w tydzień

Cześć!

W poście podsumowującym styczeń wspomniałam o tym, że moje włosy w ciągu tygodnia osiągnęły przyrost 1.5cm. Wydaje się nie możliwe - a jednak :D

Przeglądając blogi znalazłam wpis właśnie o metodzie inwersji. O tu.


Metoda polega na codziennym wcieraniu oleju, wcierki, oleju plus wcierki w skórę głowy, długim ok 5minutowym masażem i na końcu 5 minutowym wiszeniem w dół. Ważne jest, by nie stosować tej metody dłużej niż przez tydzień, ponieważ potem nie zauważymy już efektów. Po zabiegu należy również zrobić kilkutygodniową przerwę i dopiero wtedy można powrócić do metody.
  • Postanowiłam wypróbować tę metodę i przez tydzień codziennie wieczorem brałam jedną rybkę GAL, mieszałam ją z Jantarem i wcierałam w skórę głowy.
  • Następnie przez 3 minuty wykonywałam bardzo intensywny masaż skóry głowy (wtedy pomyślałam, że muszę sobie kupić masażer!). 
  • Potem już klękałam i siedziałam z głową w dół przez 4 minuty. 

Troszkę zmodyfikowałam czas trwania zabiegu - zwyczajnie jestem niecierpliwa :P
Poświęciłam się i zostawiałam to wszystko do rana i potem normalnie myłam głowę.
Szczerze to podeszłam do tej metody bardzo sceptycznie. No rozumiem, że trochę szybciej mogą włosy urosnąć, ale czytając o efektach to było aż do 2cm! No ale nie byłabym sobą, jeśli nie przetestowałabym tego. I mierzyłam włosy 5 razy, bo nie chciałam wierzyć, że moje włosy urosły 1.5cm w ciągu tygodnia...

Przeszukałam troszkę Internet i znalazłam wpis z efektami

Oczywiście tej metody nie powinny stosować m.in. osoby w ciąży, z nadciśnieniem i te, które mają problemy z krążeniem krwi. A jeżeli zrobi się słabo przerwij zabieg i do niego nie wracaj. Bezpieczeństwo jest ważniejsze. 

Chciałabym zaznaczyć również, że osoby, które myją włosy głową w dół raczej żadnych efektów nie uzyskają. Dlaczego? Ponieważ skóra głowy przyzwyczaiła się już do zwiększonego ukrwienia i nie zareaguje przyspieszonym porostem :)

Stosowałyście tę metodę? :)

wtorek, 3 lutego 2015

Z Receptury Babuszki Agafii - Organiczny Krem na dzień

Witam wszystkich :))

Bardzo długo poszukiwałam kremu do twarzy, który nie zapchałby mojej cery. Zapychają mnie kremy dla dzieci, hipoalergiczne, drogie apteczne, a nawet te do cer trądzikowych. Pewnym jest, że zapycha mnie parafina i doszłam do wniosku, że również Gliceryna w kremach. Ponieważ kiedy odstawiłam wszystkie produkty kremopodobne z gliceryną, moja cera przestała się buntować. Myślę, że niedługo pojawi się aktualizacja postu dotyczącego oczyszczania buzi - wszystko było pięknie do czasu, kiedy jeden krem zniszczył moją twarz :< Ale o tym później. Kiedy na blogu Italiany znalazłam krem, który nie zapycha, i kiedy przeczytałam jego skład, postanowiłam, że go kupię! Krem udało mi się dostać, po baaardzo długich poszukiwaniach.

Jest to Lekki krem na dzień, organiczny do 35 roku życia - Receptury Babuszki Agafii.


Producent mówi o nim, że

Krem zawiera 98% składników roślinnego pochodzenia. W skład kremu wchodzi ekstrakt z dzikiej róży i pięciu najefektywniejszych roślin pochodzących z Syberii oraz Bajkału. Białą dzika róża stymuluje procesy odnowy komórek skóry, nasycając ją witaminą C, wykazuje wyraźny odmładzający efekt Arktyczna Mallna moroszka wygładza drobne zmarszczki. Korkowiec Amurski tonizuje i ujędrnia. Niebieska malwa i Arcydzięgiel zmiękczają i sprawiają, że staje się aksamitna. Olej z pestek białej porzeczki posiada działanie przeciwzapalne. Krem uspokaja i intensywnie odżywia skórę. Receptura kremu uzupełniona została przez odmładzający fito-kompleks CAREFEEL.

Skład :

Aqua with infusions of organic extract of Angelica Archangelica (Arcydzięgiel litwor zmiękcza skórę), Rosa Dahurica Pallas Extract (Dzika róża Daurska stymuluje procesy odnowy komórek, nasyca skórę witaminą C), Simmondsia Chinensis Seed Oil(Olej z nasion jojoby), Orbignya Oleifera Seed Oil(olej babasu nawilża, jest naturalnym filtrem UV), Crambe Abyssinica Seed Oil(olej abisyński wygładza skórę), Phellodendron Amurense Extract(korkowiec amurski tonizuje, ujędrnia zapobiega powstawaniu wyprysków, goi niewielkie ranki), Rubus Chamaemorus Extract(malina moroszka wygładza zmarszczki, ujędrnia, wykazuje działanie antyoksydacyjne), Ribes Aurum Seed Oil(olej z nasion białej porzeczki wykazuje działanie przeciwzapalne), Malva Alcea Extract(malwa różowa nadaje skórze aksamitnego wyglądu), Coco-Caprylate/Caprate, Cetearyl Alcohol, Titanium Dioxide, Glycerin, Cetearyl Clucoside, Sodium Stearoyl Glutamate, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Meadowfoam Estolide Extract, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Organic Parfum, Limonene.

Wszystkie substancje konserwujące i gliceryna są pochodzenia roślinnego.

Krem posiada europejski certyfikat   ECO BIO COSMETICS – ICEA. Nie zawiera parabenów, sztucznych barwników, silikonów, alkoholu, syntetycznych ekstraktów, produktów pochodzących z przerobu ropy naftowej. Gliceryna w kremie znajduje się bardzo daleko (na moje szczęście). Na samym początku bałam się stosować go na całą twarz, używałam go tylko rano na policzki, nos i brodę, zostawiając tym samym biedne czoło w spokoju. Jednak nie zauważyłam, żeby krem robił mi krzywdę, więc po krótkim czasie zaczęłam stosować go na cała buzię. Zauważyłam nawet, że wszystkie ranki szybciej się goją. Kremik ma naprawdę bardzo delikatny zapach i całkiem fajną, dość rzadką konsystencję. Łatwo rozprowadza się na skórze i zdumiewająco szybko wchłania nie pozostawiając żadnej lepkiej i tłustej warstwy. Po użyciu czuć, że skóra jest nawilżona - po kilku użyciach zaczęłam zauważać, że w ciągu dnia nie towarzyszą mi już suche skórki. A po dłuższym czasie czułam skóra się znormalizowała. Krem stosuję od miesiąca, codziennie rano pod makijaż i jestem z niego zadowolona!

Strasznie podobają mi się opakowania kosmetyków z Receptury Babuszki Agafii. Są takie delikatne i urocze. Kojarzą się właśnie z naturą :)  Znacie ten kremik? Polecacie inne produkty z tej serii? Zastanawiam się nad kupieniem serum, ale to w przyszłości :)

Jak widać, zmieniłam też trochę wygląd bloga. Muszę jeszcze nad tym popracować, ale uważam, że i tak teraz jest o wiele bardziej przejrzyście i schludnie :) Co sądzicie?